WYDARZENIA

Siostra Tadeusza prosi o pomoc

Wszystko, co czytamy, co słyszymy, co oglądamy o Afryce, nie oddaje w pełni tego, co zastajemy – wyjaśnia. – Nawet ja, mimo tylu przygotowań i opowieści o Czarnym Lądzie, nie zrozumiałam prawie nic. Więc pakując się, wzięłam ze sobą wszystko, nawet zapałki…, a walizki mają ograniczoną pojemność i problem mój był wielki, co ostatecznie zabrać, a co zostawić.

Jadąc na misje, każda z nas jest gotowa na wszystko, na spanie w ubogich chatach, na brak wielu rzeczy, szczególnie tych z „cywilizowanego” świata, na wszystko! I jakież było zdziwienie, gdy dotarłam wreszcie po kilku dniach na moją misję w Garoua Boulai, że jest dom murowany, prysznic w domu, prąd, kuchnia europejska i mogę jeść kapustę, marchewkę i ziemniaki. Fakt, że potem zaczęłam odkrywać inną prawdę: biedę ludzi, ich naprawdę ubogie domy, prawie baraki, brak nadziei na polepszenie losu, na pracę godną dyplomu, jeśli nawet udało się zdobyć jakieś wykształcenie… To się odkrywa w miarę czasu i spotkań z ludźmi, a ja dosyć szybko ruszyłam do ludzi.

W Polsce s. Tadeusza była katechetką, więc w Kamerunie także zajęła się pracą katechetyczną i pastoralną. Jej parafia jest ogromna – jak niejedna diecezja w Polsce. Na jej terenie działały 22 wspólnoty, czyli jakby nasze 22 parafie. W nich kaplice i katechiści, grupy apostolskie i dzieci na katechezie. Codzienne trzeba było pokonywać po kilkadziesiąt kilometrów. Wszędzie trzeba było doglądnąć prawie wszystkiego, a do pracy duszpasterskiej na tym terenie był tylko jeden ksiądz i s. Tadeusza. Druga siostra jest lekarką i prowadziła dużą przychodnię zdrowia, a potem dobudowała porodówkę. Trzecia zajmowała się szkołą podstawową i przedszkolem, czwarta katechizowała na miejscu, przygotowywała dzieci do sakramentów i uczyła dziewczęta i kobiety różnych prac ręcznych.

SIOSTRA TADEUSZA NA FACEBOOK’U

– Potrzeby są olbrzymie, a nas tak mało! – konstatuje s. Tadeusza. – Jak wracam do Polski na urlop i pokazują mi parafię czy miasto, a tam niezliczone szeregi duchowieństwa i jeszcze marudzą, że jest ich mało, to ja sobie myślę: o mój Boże, wy nie wiecie, co mówicie! Ja jestem sama do takiej samej pracy, co was 75! Ciągle mam ochotę rozesłać przynajmniej połowę sióstr, zakonników i księży z Polski na wszystkie krańce świata! Idźcie w świat, tam zobaczycie wielkie potrzeby ludzi zostawionych samym sobie! Nie jest łatwo głosić Jezusa na tak wielkim terytorium i we wspólnotach oddalonych od siebie! Cokolwiek się chciało zrobić, zorganizować, to łączyło się to z transportem ludzi z wioski do wioski. Bez tego ani rusz aż do dzisiaj, sprawa dróg to osobny, prawie legendarny rozdział życia!

– Kocham tę ziemię i tych ludzi wpatrzonych we mnie i oczekujących pomocy – wyznaje siostra. – Podoba mi się ich radość życia. I chyba to mnie pociąga najbardziej! Niewiele mają, żyją ubogo, a jednak są radośni. W miarę czasu zmieniły się trochę nasze warunki pracy w Kamerunie. Do odpowiedzialności za różne grupy parafialne doszły nowe obowiązki, jak adopcja dzieci, młodzieży czy studentów zrzeszonych w stowarzyszeniu, odpowiedzialność za katechistów i katechetów. Mam wrażenie, że jestem ciągle na nowo i na nowo potrzebna tutaj. Ale niestety nie można pomóc we właściwy sposób, jeśli nie ma tego drugiego frontu w Polsce, czyli ludzi wspomagających nasze działania. W jaki sposób mogę pomóc na przykład w wykształceniu 65 studentów i wielu, wielu dzieci? W jaki sposób mogę zorganizować pielgrzymkę Legionu Maryi z całego naszego terenu, jeśli nie będę miała samochodu i ropy w baku na transport? Nasze tak zwane „urlopy” w Polsce to ciągłe zdobywanie pieniędzy, a ile ich można zdobyć w ciągu 3 miesięcy, skoro wyjeżdżamy raz na dwa lata?

(mr/kk)

Na podstawie: kosciol.wiara.pl

Zobacz także
Uwaga: manipulacja!
Polska krajem misyjnym?

Zostaw komentarz

Treść*

Twoje Imię*
Strona www

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Skip to content
This Website is committed to ensuring digital accessibility for people with disabilitiesWe are continually improving the user experience for everyone, and applying the relevant accessibility standards.
Conformance status