Święty Jan Paweł II nie stronił od uśmiechu. Ten wątek biografii Papieża z Polski przypomnijmy sobie dzisiaj, gdy pierwszy dzień kwietnia skłania nas do widzenia świata przez pryzmat radości.
Szereg „papieskich anegdot” przedstawia w książce „Spotkania z Wujkiem Karolem” o. Leon Knabit. I tak kiedyś o. Leon (mężczyzna wysoki, ale bardzo szczupły) namówił arcybiskupa Wojtyłę na odwiedziny opłatkowe w swojej parafii. Na zakończenie spotkania gość odezwał się do parafianek: „Wszystko bardzo miłe, cenię waszą pracę i oddanie Kościołowi. Ale jedna rzecz mi się zupełnie nie podoba”. Strwożone parafianki zaczęły patrzeć po sobie – czyżby coś się nie udało? – „Jak wy dbacie o swego proboszcza? Popatrzcie, jak on wygląda!” Biskup Tadeusz Pieronek wspominał wizytę kardynała w podhalańskiej parafii: „Wita go góralka: – Eminencyjo, najprzystojniejszy księże kardynale”. A Wojtyła: – No, coś w tym jest”. Z kolei podczas ostatniej podróży do Polski, w 1999 r. W Licheniu Papież opowiadał, że kiedy wjeżdżał do sanktuarium, okrzyki ludzi „Witaj w Licheniu” skojarzyły mu się z „Witaj, ty leniu!”. Natomiast z okna krakowskiej kurii skandującym „Niech żyje Papież!” odpowiadał: „Macie rację, jeszcze żyje”. Słynne było kichnięcie Papieża w 1997 r. we Wrocławiu na Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym i jego natychmiastowy komentarz: „Okazuje się, że nawet coś takiego jak kichnięcie może służyć ekumenizmowi”. I jeszcze inna opowiastka z papieskich kręgow. Kiedyś jedna z sióstr-kucharek podobno westchnęła podczas posiłku „Ileż ja mam kłopotu z Waszą Świątobliwością”. Odpowiedź Papieża brzmiała: – „Siostro, a ile kłopotów mam ja z moją świątobliwością…”
Inny przykład jeszcze sprzed wyboru na Stolicę Piotrową. Pewnego razu Karol Wojtyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry. Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się. – Zapomniał pan zegarka, co? – A skąd pani wie? – zapytał zaskoczony Wojtyła. – Z doświadczenia – odrzekła – Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem dansing… – Ależ proszę pani, ja jestem księdzem – przerwał jej zawstydzony Wojtyła. – Wie pan – odpowiedziała rozbawiona nieznajoma – podrywano mnie w różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz. I na koniec: pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździł na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł: – Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!
Zobaczmy jeszcze trzy krótkie filmiki z uśmiechniętym od ucha do ucha Świętym Janem Pawłem II…