Film Cristiada, chociaż polską premierę miał na początku kwietnia, do dziś wyświetlany jest w bardzo niewielu miejscach. Jego produkcji, a teraz także dystrybucji towarzyszyły i towarzyszą ogromne kłopoty. Biorą się jakby nie wiadomo skąd, bo film ma wszelkie cechy kinowego hitu.
Przemilczana w podręcznikach historii i mediach, mimo olbrzymiego zainteresowania już zdjęta z ekranów sieciowych kin w Polsce, poruszająca autentyzmem, filmowa opowieść zwykłych ludzi, którzy stanęli w obronie swoich praw.
Jeśli nie bronisz tego, w co wierzysz – kim jesteś? No właśnie – kim się jest wypierając się tego, w co się wierzy. Drwiące spojrzenie, poniżający komentarz, społeczna degradacja, towarzyskie sekowanie, fizyczna agresja – to wszystko dostatecznie uzasadnia, aby pod powłokę prywatności schować to, w co się wierzy. Tak głęboko, aż się o tym zapomina i zaczyna się żyć bez wiary.
>> W Polsce też trzeba się śpieszyć – film lada chwila zniknie i tu. Jest groźny także na terenie Europy. Groźny dla europejskiej władzy, która robi tu i teraz to samo, co władze Meksyku robiły swoim obywatelom pawie sto lat temu.