W 2005 r. ówczesny Papież Benedykt XVI beatyfikował José Sáncheza del Río – 14-letniego Meksykanina, który mimo bestialskich tortur (obdarto mu skórę ze stóp i kazano chodzić po rozsypanej soli, a następnie przejść przez całe miasto), nie wyparł się wiary. Jego postać wydaje się być pierwszoplanową w filmie „Cristiada”, który od najbliższego piątku wchodzi na ekrany polskich kin.
W sumie to nie wiem do czego zacząć. Czasami pisze się cykle felietonów, ale to wtedy przypomina powieść, którą można porównać do seriali, czyli że nie liczy się jakieś zakończenie i przesłanie, ale cała ekipa pracuje nad ciągiem dalszym. Takich tekstowych sitcomów jestem zdecydowanym przeciwnikiem. Zresztą to nie daje wolności zarówno piszącemu jak i czytelnikom. Rzeczywistość bloga jest o wiele jaśniejsza, lepsza bo spontaniczna. Nie zmusza zarówno autora, jak i czytelników do codziennych, czy cotygodniowych odwiedzin.
„Podobnie jak producent filmu traktuję kino jako narzędzie świadectwa i apostolatu. W tym filmie połączono szacunek dla najważniejszych wartości z wysokiej jakości sztuką filmową.” Tak o filmie „Cristiada” mówił w jednym z wywiadów ks. Tomasz Jegierski, twórca i dyrektor FT Films – dystrybutora filmu w Polsce.