Jeśli nie bronisz tego, w co wierzysz – kim jesteś? No właśnie – kim się jest wypierając się tego, w co się wierzy. Drwiące spojrzenie, poniżający komentarz, społeczna degradacja, towarzyskie sekowanie, fizyczna agresja – to wszystko dostatecznie uzasadnia, aby pod powłokę prywatności schować to, w co się wierzy. Tak głęboko, aż się o tym zapomina i zaczyna się żyć bez wiary.
1.
W liście apostolskim „Porta fidei”, ogłaszającym Rok Wiary, papież Benedykt XVI pisze o głębokim kryzysie wiary, który „dotknął wielu ludzi” (PF 2). Niewątpliwie o kryzysie takim możemy mówić również w Polsce, której nie omija kryzys cywilizacji zachodniej, a w jego ramach – kryzys chrześcijaństwa. Z pewnością u podstaw tego kryzysu leży m.in. powszechny relatywizm, odrzucający istnienie wartości absolutnych i niezmiennych w każdej dziedzinie ludzkiego życia, zwłaszcza zaś na płaszczyźnie moralnej i religijnej.
I jak tu nie odnieść się do zmartwychwstania? Nie do idei, do świąt, ale do samego faktu i jego konsekwencji w życiu świata. Z nami piękne święta, które ukazują bogactwo chrześcijańskiej liturgii i tradycji. Jednak gruntowna analiza chrystofanii, czyli spotkań z Chrystusem zmartwychwstałym odsłania przed nami tajemnice wiary, która w aspekcie indywidualnym (i jak się później okaże i w aspekcie społecznym) jest swoistym procesem.
Hasłem tegorocznych Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro są słowa z Ewangelii wg św. Mateusza – „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. W przeżywanym Roku Wiary chcemy uświadomić sobie, że jako wierzący uczestniczymy w swoistej „sztafecie wiary”. To, że wierzymy nie jest naszą zasługą – wiarę otrzymaliśmy od innych. Nie możemy jednak zatrzymać jej dla siebie, jesteśmy odpowiedzialni za to, aby przekazać ją dalej.