Niekiedy jako twierdzenia, a czasem jako hipotezy, formułowane są propozycje teologiczne, które odbierają chrześcijańskiemu objawieniu oraz tajemnicy Jezusa Chrystusa i Kościoła charakter absolutnej prawdy i zbawczej powszechności, a w każdym razie rzucają na nie cień wątpliwości i niepewności. Aby przeciwstawić się tej relatywistycznej mentalności, która rozpowszechnia się coraz bardziej, należy przede wszystkim potwierdzić ostateczny i pełny charakter objawienia Jezusa Chrystusa.
Pojęcie miłosierdzia ma więc bogatą historię w Starym Testamencie, zanim sam Chrystus włączy je w swoją naukę. Ostatnim niejako krokiem objawienia starotestamentalnego odnośnie do miłosierdzia Bożego jest powiązanie go z praktyką miłości bliźniego.
Film rozpoczyna się w momencie modlitwy Chrystusa w Ogrodzie Getsemani po Ostatniej Wieczerzy, gdzie opiera się namowom szatana. Zdradzony przez Judasza Iskariotę Jezus zabrany zostaje do Jerozolimy, gdzie pod zarzutem bluźnierstwa skazany zostaje na śmierć i postawiony przed obliczem Poncjusza Piłata, który – nie doszukując się w Chrystusie winy – wyrok pozostawia tłumowi, to tłum ma wybrać, kto zostanie ukrzyżowany: Chrystus, czy morderca Barabasz. Tłum ułaskawia Barabasza, a Chrystus poddany zostaje karze chłosty. Gdy Chrystus zmaltretowany ponownie wraca przed oblicze Piłata, ten pyta tłum: Czy to nie wystarczy?
To wielki, ale na szczęście błogosławiony paradoks, że w ranach Jezusa mogę zobaczyć swoją historię, swoje grzechy i wszystkie swoje zniewolenia. Patrząc na Ukrzyżowanego, mogę widzieć siebie. Nie jest to tylko jakiś zabieg symboliczny. Taka kontemplacja Jezusa okazuje się bardzo realistyczna i można zaryzykować stwierdzenie, że w najgłębszy sposób odsłania prawdę o tym, kim jest.