Obchodzimy niedawno uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dla nas Polaków ten dzień ma wyjątkowe znaczenie, gdyż łączy się z uratowaniem Polski przed nawałą bolszewicką w 1920 roku, nazywanym Cudem nad Wisłą.
Z tej okzji pragnę przekazać Wam nowe informacje o dalszej peregrynacji Maryi w Ikonie Częstochowskiej przez świat, tym razem przez Kanadę, która jest 26. krajem na trasie tej pielgrzymki. Po przejechaniu w poprzek całej Ameryki Północnej i stanięciu nad brzegiem Pacyfiku, co miało miejsce 4 lipca w amerykański Dzień Niepodległości, Matka Boża wędruje dalej. Właśnie ponownie odwiedziła Kanadę, tym razem zaproszona do Vancouver w prowincji British Columbia przy ujściu rzeki Fraser do Pacyfiku. Wcześniej, już w marcu odwiedziła Montreal, gdzie niezwykle serdecznie witali Ją Polacy. Zaproszona przez abpa Terrance’a Pendergasta ordynariusza Ottawy odwiedziła bazylikę św. Patryka oraz przepiękną katedrę Notre Dame, a następnego dnia poszła w procesji pod kanadyjski Parlament i budynki rządowe. Ma to olbrzymie znaczenie, gdyż Kanada coraz bardziej skłania się ku cywilizacji śmierci. Zrządzeniem Opatrzności działo się to 19 marca, czyli w uroczystość św. Józefa. W procesji niesiono więc figurę św. Józefa, a ludzie żartowali, że tam gdzie jest najtrudniej, Maryja poszła razem ze swoim mężem, aby pokreślić wartość i znaczenie rodziny.
Miesiąc temu 15 lipca Matka Boża zatrzymała się w Północnej części Vancouver w Indiańskiej Misji Katolickiej św. Pawła prowadzonej przez księży Oblatów Maryi Niepokalanej, która skupia Indian z kanadyjskiego plemienia Squamishów. Właśnie wtedy obchodzono wspomnienie liturgiczne jedynej świętej Indianki Kateri Tekakwitha. To zadziwiający znak, że Matka Boża nawiedziła parafię Squamishów właśnie w dzień jej poświęcony. Ks. John Brioux OMI odprawił Mszę św. i rozpoczęła się adoracja Ikony. Kateri Tekakwitha jest nazywana Lilią Mohawków. Jej matka była chrześcijanką z plemienia Algonkinów, a ojciec niechrześcijańskim Mohawkiem. Została sierotą w wieku 4 lat podczas epidemii czarnej ospy. Przeżyła chorobę, ale zostały jej blizny na twarzy i osłabiony wzrok. Zaopiekował się nią wuj, który był chrześcijaninem. Została ochrzczona w 1676 roku. Nie było jej łatwo. Szykanowana i prześladowana z powodu swojej chrześcijańskiej wiary była zmuszona uciec z USA do Kanady, gdzie mieszkała w głuszy ucząc dzieci modlitwy i opiekując się chorymi. Chociaż pozostała osobą świecką, złożyła ślub czystości i ofiarowała się całkowicie Matce Bożej. Jej grób znajduje się w rezerwacie Kahnawake w prowincji Quebec w Kanadzie, gdzie pielgrzymują Indianie, którzy są chrześcijanami i potomkowie francuskich kolonistów. Jej atrybutami są: biała lilia, krzyż w ręku i żółw, który jest symbolem jej plemienia.
W swojej wędrówce przez Kanadę Matka Boża Częstochowska zatrzymała się w katedrze katolickiej p.w. Różańca Świętego, matce kościołów w diecezji Vancouver, gdzie była adorowana przez całą niedzielę przez tłumy ludzi. Podczas kolejnych dni odwiedziła kilka kościołów w Vancouver i okolicach, w tym także ukraiński kościół greckokatolicki p.w. Świętej Maryi. Ostatnim przystankiem Matki Bożej Częstochowskiej w Kanadzie był kościół św. Franciszka Ksawerego. Jest to parafia etnicznie chińska. Ks. proboszcz John Tran CSJB razem ze znaczącą grupą swoich chińskich parafian wytrwale adorowali Czarną Madonnę. Ks. Tran ma osobiste wielkie nabożeństwo do Matki Bożej Częstochowskiej. Czterokrotnie odwiedzał oryginalną Ikonę na Jasnej Górze w Polsce. Był przekonany, że Maryja wynagrodziła mu te pielgrzymki odwiedzając prowadzoną przez niego parafię.
Matka Boża w swej pielgrzymce w obronie cywilizacji życia przejechała już ponad 120 tys. kilometrów przez Azję, Europę i Amerykę. To tak, jakby trzykrotnie opasała świat. Jest to tym bardziej zadziwiające, że wcześniej nikt tego nie planował, nawet nie marzył, że jest to możliwe. Pielgrzymka ta nadal trwa. Obecnie Ikona jedzie zachodnim wybrzeżem Ameryki, już w kierunku Meksyku. Marzymy o tym, aby 8 grudnia stanęła w sanktuarium Guadalupe. Jest to bardzo trudne ale możliwe. Niestety, bez środków finansowych niektórych spraw zrobić się nie da. Ufamy, że nam pomożecie! Jeśli każdy ofiaruje na ten cel choćby 10,- czy 20,- zł, czy ile po prostu może, damy sobie radę. Bardzo liczymy na Waszą pomoc. Razem przewieziemy naszą Królową przez cały świat.
Ewa H. Kowalewska
Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia
Więcej informacji na stronie www.odoceanudooceanu.pl