Szczególnie umiłowanym polem działalności S. Starowieyskiego była Akcja Katolicka. Zrzeszeni w niej katolicy świeccy podejmowali, pod kierunkiem hierarchii kościelnej, dzieło rechrystianizacji obyczajów przez wprowadzanie w życie indywidualne i zbiorowe wartości ewangelicznych i zasady nauki społecznej Kościoła.
Akcja Katolicka weszła na grunt polski oficjalnie w 1930 r., a od 1934 r. działały w jej ramach tzw. cztery kolumny: Katolickie Stowarzyszenie Mężów, Katolickie Stowarzyszenie Kobiet, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej. Stanisław Starowieyski podkreślał, że „człowiek przystępujący do pracy w Akcji Katolickiej, musi przygotowanie rozpocząć od wewnątrz” – od solidnej formacji intelektualnej i duchowej. Swoje działania w tym kierunku podejmował teraz z myślą o elitach i członkach tej nowej organizacji, których gromadził na ćwiczenia rekolekcyjne i dni skupienia w Łaszczowie i Łabuniach. Równocześnie inspirował ich do podejmowania konkretnych działań apostolskich w środowisku, zgodnie z programami duszpasterskimi Kościoła i założeniami organizacji, m. in. do rozwijania akcji charytatywnej, propagowania czytelnictwa książki i prasy katolickiej oraz współpracy z innymi zrzeszeniami, np. z Chrześcijańskimi Związkami Zawodowymi.
W 1932 r. został wiceprezesem, a w 1935 r. prezesem Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej w Lublinie, co przyjął z głęboką pokorą i odpowiedzialnością. W swej medytacji wyznał: „Z ufnością i nadzieją, ale i z najgłębszym przekonaniem o mojej niegodności idę, Panie, do Ciebie, będę robił, co każesz, a co z tego będzie, we wszystkim i zawsze Tobie pozostawiam” (M. Leszczyński, s. 8). Jako prezes wygłaszał liczne referaty, uczestniczył w uroczystościach, rekolekcjach, zjazdach, kursach i pielgrzymkach. W 1937 r. wziął udział w Międzynarodowym Kongresie ku czci Chrystusa Króla w Poznaniu. W drodze powrotnej do Łaszczowa wstąpił do Niepokalanowa, gdzie spotkał się z o. Maksymilianem Kolbe, z którym omawiał m. in. sprawę powołania centrali prasy katolickiej w Łaszczowie. W 1938 r. urządził, na własny koszt, pielgrzymkę lubelskiego zarządu DIAK na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie.
Gorliwa praca apostolska S. Starowieyskiego w Akcji Katolickiej była zawsze skierowana ku Bogu i człowiekowi. W jednym ze swych rozmyślań zapisał: „Czegoż nie warto zrobić i poświęcić, by tyle dusz ginących ratować, o Panie Jezu! Choć sam godny potępienia, proszę Cię Panie za siebie i innych (…). Zmiłuj się, Panie i mnie tonącemu pozwól innych z toni ratować” (Tamże). Jego troska o innych ludzi, zwłaszcza o ubogich i potrzebujących, łączyła się zawsze z prawdziwie chrześcijańską caritas. W tym celu zakładał koła charytatywne, a także odwiedzał, w każdy piątek, wraz z ks. proboszczem Dominikiem Majem, chorych i biednych, niosąc im pomoc materialną i duchową. Ubogich przyjmował też w swoich domu. Wspierał materialnie uczące się dzieci i młodzież z biednych rodzin. Wszystkim potrzebującym, bez względu na ich religię, czy narodowość, niósł pomoc zawsze bardzo dyskretnie. Dlatego cieszył się szacunkiem wśród Polaków, Ukraińców i Żydów. W tej służbie innym wspomagała go małżonka Maria – człowiek o wielkim sercu i głębokiej duchowości. Wieść o S. Starowieyskim dotarła nawet do papieża Piusa XI, który „za działalność katolicką i gorliwą pracę w Akcji Katolickiej” mianował go swoim „Tajnym Szambelanem”.
Działalność S. Starowieyskiego w Akcji Katolickiej przerwał wybuch II wojny światowej. 19 czerwca 1940 r. został on aresztowany, wraz z ks. D. Majem i A. Szeptyckim, przez gestapo i przewieziony do Rotundy Zamojskiej. Następnie przez Zamek Lubelski i obóz w Sachsenhausen trafił, we wrześniu t.r., do Dachau. Ks. D. Maj, który wkrótce dołączył do więźniów tegoż obozu, o S. Starowieyskim pisał: „Swoją niezwykłą pogodą ducha i męstwem umacniał innych. Wokół niego skupiało się wszystko, co mogło uchronić od rozpaczy i podtrzymać siły. Był apostołem i w obozie. Iluż ludziom ułatwił spowiedź (…). I nie tylko był ośrodkiem samopomocy duchowej, ale wielu z nas zaświadczyć może, jak organizował i pomoc materialną, wielkodusznie dzieląc się z najbardziej potrzebującymi” (M. Starowieyski, s. 32). Złożony ciężką chorobą i skatowany w Wielki Piątek 1941 r. przez oprawców obozowych, wyspowiadał się u ks. Maja, przyjął Komunię św. i zmarł tegoż dnia w nocy (lub z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną, 12/13 kwietnia t.r.). Adam Sarbinowski, jeden ze współwięźniów i przyjaciół S. Starowieyskiego, nawrócony pod jego wpływem, wyznał: „Jestem szczęśliwy, że dane mi było znać człowieka świętego” (M. Starowieyski, s. 45).
Urnę z prochami, przysłaną z obozu, złożono na obrzeżach parku dworskiego w Łabuniach. Moment ten wspomina Jan Kazimierz Szeptycki tak: „Zdawałem sobie w czasie pogrzebu sprawę, że Stanisław zginął męczeńską śmiercią, że niewątpliwie do końca był takim, jaki był za życia – człowiekiem mocnym i niezachwianym w wierze i swoich przekonaniach” (J. K. Szeptycki, Moje wspomnienia, mps, Warszawa 1991, s. 10). A syn błogosławionego – Andrzej daje takie oto świadectwo: „Teraz, gdy często myślę o tym, co zostało napisane o moim ojcu, widzę, że nie zdawałem sobie nigdy sprawy z tego, że wiara ojca była taka głęboka (…), że mój ojciec był tak bardzo wierzący. Nie zdawałem sobie także sprawy z tej intensywności działania ojca w Akcji Katolickiej” (Relacja podczas ogólnopolskich rekolekcji Akcji Katolickiej w Łabuniach k. Zamościa, 14-18 XI 2003, „Biuletyn Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej w Polsce”, 2004, nr 15, s. 26-27).
Bp Mariusz Leszczyński
Krajowy Asystent Kościelny
Akcji Katolickiej
ZOBACZ TAKŻE: Błogosławiony Stanisław Starowieyski wzór Polaka i katolika – część 1
Tekst w całości opublikowany na oficjalnej stronie internetowej Akcji Katolickiej w Polsce – X.2005 r.
Andrzej Starowieyski – syn patrona Akcji Katolickiej w Polsce, Błogosławionego Stanisława Marii Starowieyskiego zmarł nagle 15 kwietnia 2013 r. w swoim krakowskim mieszkaniu. Miał 83 lata. Każda śmierć zaskakuje i wydaje się zbyt wczesna. (…) Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że śp. Andrzej Starowieyski dokończył swoją ziemską misję, którą było upamiętnianie osoby Ojca – Błogosławionego Stanisława. Klamrą spinającą tę działalność była uroczystość wprowadzenia relikwii polskich męczenników do kościoła św. Bartłomieja na wyspie Tiberina w Rzymie. 20 października 2012 roku, w tym ustanowionym przez Błogosławionego Jana Pawła II Sanktuarium Męczenników XX i XXI wieku spoczęły relikwie Błogosławionej Karoliny Kózkówny, Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki i Błogosławionego Stanisława Marii Starowieyskiego. W uroczystej procesji, relikwie swego Ojca, niósł Pan Andrzej Starowieyski.
Było to nasze ostatnie spotkanie, a chcę przypomnieć, że ze śp. Panem Andrzejem i jego żoną Marią widywaliśmy się wielokrotnie. Państwo Starowieyscy zawsze starali się uczestniczyć w ważnych wydarzeniach Akcji Katolickiej. Razem z nami brali udział w dorocznej Ogólnopolskiej Pielgrzymce AK na Jasną Górę, obecni byli na licznych konferencjach, rekolekcjach. Dzięki śp. Panu Andrzejowi czerpaliśmy informacje z pierwszej ręki o naszym Błogosławionym Patronie.
Pragnę przywołać wspomnienie rekolekcji w Łabuniach, które przed II wojną należały do rodziny małżonki Błogosławionego Stanisława – Marii Szeptyckiej. Było to już ponad 10 lat temu, ale wspomnienie nadal jest żywe. Pan Andrzej wygłosił wtedy obszerne wspomnienie o swoim Ojcu, Matce, o rodzinie. Swój wykład zakończył następującą refleksją. Kiedyś jego siostra, gdy ją odwiedził w Australii, pokazała mu karteczkę z taką oto notatką: „Święci to są zwykli ludzie, którzy żyją nie tak jak zwykli ludzie i którzy robią dobro lepiej, niż dobrzy ludzie”. – „Tak można podsumować moją opowieść o naszym ojcu” – powiedział wówczas pan Andrzej Starowieyski.
Requiescat in Pace.
Halina Szydełko
Prezes Zarządu Krajowego Instytutu
Akcji Katolickiej
Uroczystości pogrzebowe śp. Andrzeja Starowieyskiego odbyły się dzisiaj w Krakowie. O godzinie 13:00 odprawiona została Msza św. w kościele pw. Św. Anny, a następnie pogrzeb na Cmentarzu Rakowickim.