NAMYSŁY

Dziękujemy Ci, Ojcze nasz za chleb powszedni

W sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze, gdzie aktualnie jesteśmy, podczas liturgii, najczęściej czytana jest Ewangelia o weselu w Kanie Galilejskiej. Błogosławiony Jan Paweł II, Papież, jasnogórski pielgrzym, wielokrotnie nazywał Jasną Górę Polską Kaną. Tu bowiem, w tej Polskiej Kanie, jest Maryja od przeszło sześciuset lat. To była Jej decyzja, aby tu być z nami. Ona ciągle tu jest a zmieniają się pielgrzymi, którzy tu przybywają, aby ucztować z Jezusem przy stole eucharystycznym. Maryja za każdym razem patrzy na pielgrzymów. Wszystkich tu przybywających bacznie obserwuje i wszystkich ogarnia matczyną miłością. Pierwsza dostrzega nasze braki, zmartwienia, dolegliwości.

Jako Matka Syna Bożego i Matka nasza, mówi do nas wszystkich: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Ci, którzy posłuchają Jezusa i czynią to, co On poleca, stają się beneficjentami, doznają łaski pomocy dla siebie i dla bliźnich. A co nam mówi Chrystus?, co nam poleca?. O tym dowiadujemy się z jasnogórskiego przepowiadania. Tu, na Jasnej Górze, w Polskiej Kanie, jest narodowa ambona. Z tej ambony przemawia Chrystus do pielgrzymów, przemawia do całego narodu, przemawia w mocy Ducha Świętego przez wybranych przez siebie pasterzy Kościoła. I tak to w postawie wiary i posłuszeństwa Chrystusowi następuje dla biesiadników, pielgrzymów Jasnogórskiej Kany, przemiana wody w wino, przemiana w naszych sercach, otrzymanie tego, co potrzebne do godnego życia dziecka Bożego.

Dziś przybywają do Polskiej Kany, z różnych stron naszej Ojczyzny – rolnicy. Przybywają z wieńcami żniwnymi, by podziękować Stwórcy, Gospodarzowi nieba i ziemi, za plony ziemi, z których będzie nowy chleb i inne pożywienie. Rolnicy, żywiciele i obrońcy Narodu, podczas tego dziękczynienia, także słyszą słowa Maryi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Uczestnicy tego świętego zgromadzenia, chcą się dowiedzieć, co Chrystus chce im tu powiedzieć. Chcą usłyszeć i wykonać to, co Jezus mówi, by za Jego sprawą, woda naszego życia przemieniła się w wino, by Jezus usunął niedostatki duchowe i materialne, by mogło trwać wesele naszego życia, wesele naszej Ojczyzny. Co zatem mówi Chrystus? Z jakim słowem staje dziś przed rolnikami?. Przywołując światła Ducha Świętego, odkryjmy i usłyszmy słowo Chrystusa i Jego Kościoła odnoszące się do realiów polskiej wsi, do naszych codziennych zadań osobistych, rodzinnych, rolniczych. Proponuję, abyśmy oczyma Bożymi, oczyma Bożej mądrości, spojrzeli na trzy sektory naszego rolniczego powołania: najpierw na warsztat pracy – czyli na ziemię, na której pracujemy; następnie na ludzi pracujących w tym warsztacie, czyli na nas, rolników i wreszcie na podstawowy owoc pracy rolnika, czyli na chleb powszedni. Mamy więc do rozważenia trzy wątki: wątek ziemi, rolnika i chleba.

Wątek pierwszy – ziemia (Nasza karmicielka i podstawa narodowego bytu)

Na ogół rzadko zastanawiamy się nad ziemią, po której chodzimy, jeździmy, na której mieszkamy, pracujemy, odpoczywamy, którą uprawiamy i z której zbieramy plony.

Dzisiaj, na dożynkach, gdy przybyli z hołdem wdzięczności wobec Boga i Maryi, nasi rolnicy, winniśmy sobie przypomnieć i uświadomić, czym jest dla nas ziemia. W odpowiedzi na to pytanie niech nam pomoże jedna z naszych poetek, która tak napisała: „Bądź pozdrowiona ziemio rodząca, z dobroci Boga, świat odradzająca tonami zboża, chlebnymi kłosami, wstęgami rzek, wonnymi lasami. Bądź pozdrowiona sadów mrokiem, śpiewem pszczół roju, zachwyconym wzrokiem, pięknością kwiatów, tęczą na niebie i moim sercem bijącym dla ciebie”.

Siostry i bracia, na postawione pytanie możemy więc odpowiedzieć: – ziemia jest naszą matką karmicielką. Ziemia żywi nas ludzi i zwierzęta. Na ziemi uprawnej rośnie i owocuje zboże, z którego mamy chleb. Na ziemi uprawiamy rośliny okopowe i obfite w witaminy warzywa. Na ziemi rosną także drzewa owocowe i krzewy, które dostarczają nam owoców. Żywność więc bierze się ziemi. Ziemia dostarcza pokarmu, ale domaga się wkładu człowieka w postaci pracy. Stąd też ziemia jest pierwszym warsztatem pracy dla ludzi, produkujących żywność, dla rolników.

Jako nasza karmicielka, ziemia, jest naszym podstawowym, naturalnym i najważniejszym narodowym bogactwem, skarbem. Gdy ją uprawiamy, pielęgnujemy, spulchniamy, użyźniamy nawozami, wydaje plon, dostarcza nam żywności. Ta ziemia kryje także w swoim wnętrzu bogactwa mineralne. Z ziemi wydobywamy węgiel, ropę naftową, gaz ziemny, gaz łupkowy, rudę żelaza, miedź, siarkę, metale szlachetne i inne minerały i kruszce. Wiemy, że zasób tych naturalnych bogactw nie jest nieskończony. Mogą się one kiedyś wyczerpać. I wiemy, że kończą się z czasem w niektórych miejscach pokłady węgla, rudy, miedzi, siarki, ropy naftowej, metali szlachetnych. Mogą także ulec zniszczeniu czy zamknięciu fabryki, zakłady produkcyjne. W czasie transformacji ustrojowej zalano w Polsce wiele kopalń, zwłaszcza na Dolnym Śląsku. Upadły na naszych oczach stocznie, huty, cementownie, cukrownie i inne zakłady i fabryki. Ów upadek dokonał się w wielu przypadkach pod hasłem „prywatyzacji”, a była to często wyprzedaż majątku narodowego i to niekiedy za bezcen, majątku, wypracowanego nawet w trudnych czasach komunistycznych. Na celowniku są następne przedsiębiorstwa, energetyka a nawet lasy państwowe. W wielu przypadkach sprzedano przysłowiową kurę znoszącą złote jaja. W zapaści jest polska kolej. Wiemy, że nie może upaść rolnictwo, wszak musimy jeść, aby żyć. Nie można się pozbyć najważniejszego skarbu, jakim jest ziemia, ziemia nasza karmicielka, podstawowy, naturalny skarb narodu i państwa, najważniejszy, niezniszczalny „zakład, warsztat pracy”. Póki ma istnieć życie na ziemi, ten zakład nie może być nigdy zamknięty, ani sprzedany w obce ręce. Dlatego tak ważna jest troska o ziemię i o rolnictwo. Dlatego też ziemię trzeba otaczać szczególną miłością, trzeba jej bronić przed agresorami zewnętrznymi, zagranicznymi i wewnętrznymi, krajowymi. Ojciec św. Jan Paweł II, wychowany na patriotycznych poetach, pisarzach, a w szczególności na pobożności i patriotyzmie kard. Stefana Wyszyńskiego, polską ziemię wielokrotnie całował na naszych oczach i nas prosił, abyśmy ją kochali i byli jej wierni, abyśmy nie schodzili z ojczystego zagonu.

W ubiegłą niedzielę ks. biskup Stanisław Napierała, biskup kaliski, w czasie dożynek diecezjalnych w miejscowości na Pólku pod Bralinem, niedaleko Kępna, wystąpił z apelem, aby nie sprzedawać polskiej ziemi obcokrajowcom, zwłaszcza tym, którzy naszą ziemię kiedyś nam zabierali. Mówił tak: „Nie sprzedawajcie ziemi, choć ktoś z zagranicy będzie chciał wam za nią suto płacić. Ziemia to wolność i niepodległość, utrzymanie jej w polskich rękach to powinność nie tylko ludu pracującego na roli, ale wszystkich Polaków, każdego rządu i parlamentu… Brońmy polskiej ziemi! Byłoby to zdradą i kpiną z całego dziedzictwa naszej historii, gdyby dziś, w warunkach wolności, sprzedano polską ziemię tym, którzy w przeszłości jako najeźdźcy próbowali nam ją zabrać”. Chcemy ten apel powtórzyć tutaj na forum ogólnopolskim, na Jasnej Górze, w obecności pana prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej i ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w obecności naszych drogich rolników. Trzeba ten apel powtórzyć, gdyż mamy świadomość, że w czasie transformacji ustrojowej, przy rozwiązywaniu Państwowych Gospodarstw Rolnych, nie dano ziemi pracownikom byłych PGR-rów, chociaż o to prosili. Mówiono im, że nie dadzą sobie rady. Wiele ziemi poszło w dzierżawę w obce ręce, w ręce dzierżawców zagranicznych, którzy w przyszłości będą mieć prawo pierwokupu.

Tydzień temu, na gminnych dożynkach na Dolnym Śląsku, spotkałem Holendra, który jest właścicielem ponad pięciuset hektarów naszej ziemi. Niedawno prasa podała informację, że w 2010 roku resort spraw wewnętrznych wydał 264 pozwolenia na zakup nieruchomości w Polsce przez cudzoziemców. Dodajmy, że ceny naszej ziemi w porównaniu z cenami w krajach zachodnich, są bardzo niskie.

Drodzy rolnicy, nie zapominajmy o haśle, jakie było powtarzane przez naszych ojców: „tyle wolności, tyle niepodległości, ile własności”. Pamiętajmy, że oprócz języka i kultury, ziemia jest podstawą bytu narodu. Bez ziemi, tak jak bez domu, bez rodziców, człowiek staje się sierotą, staje się włóczęgą. Dlatego kierujemy apel do obecnego i przyszłego parlamentu i rządu, aby nie stanowili prawa sprzyjającego wysprzedaży ziemi w obce ręce. Panie prezydencie, dziękujemy za zawetowanie ustawy o GMO, ale na tym nie można poprzestać. Mamy nadzieję na dalsze wspieranie tego co dobre i szlachetne dla naszego Narodu. Postępujący dziś proces globalizacji musi mieć swoje granice. Tą granicą winna być zawsze nasza, polska racja stanu. Tak jak miłość bliźniego zaczynamy – zgodnie z Ewangelią – od miłości samego siebie, tak szacunek do innych narodów, należy zaczynać od okazywania szacunku własnemu narodowi. Najpierw trzeba być Polakiem a potem Europejczykiem.

Na bramie zakopiańskiego cmentarza widnieje napis: „Ojczyzna to ziemia i groby”. Pierwszą podstawą narodu i państwa jest ziemia, która nas karmi i utrzymuje przy życiu a kiedyś nas przyjmie na wieczny spoczynek. Do ziemi kiedyś wróci nasze ciało i tam będziemy oczekiwać na końcowe zmartwychwstanie. Bracia rolnicy, dziękujemy wam za wierność naszej polskiej ziemi i prosimy, mimo trudnych warunków – nie opuszczajcie swojego posterunku pracy, swojej służby Narodowi. Przekonujcie dzieci i wnuki, żeby wbrew wszystkiemu pozostawali na ojczystej ziemi. Bracia i siostry, nie uciekajcie ze wsi, bo może nam braknąć chleba na codzienny stół, na wigilijny opłatek, na stół eucharystyczny.

Wątek drugi – rolnicy (Ci, którzy żywią i bronią)

Drodzy bracia i siostry, w naszej refleksji chcemy teraz spojrzeć na rolników, dla których ziemia jest głównym „warsztatem” pracy. O ludziach pracujących na roli od wieków się mówi, że to są ci, którzy żywią i bronią. Drodzy rolnicy, reprezentujecie jeden z najstarszych zawodów świata i wypełniacie niezmiernie ważne powołanie. To wy czynicie sobie „ziemię poddaną” (por. Rdz 1,28a). To wy, trudzicie się, by nie zabrakło nam chleba powszedniego i innych produktów żywnościowych. Jesteście potrzebni Narodowi, bo go żywicie. Ludziom nie wystarczy produkcja przemysłowa, nie wystarczą fabryki i zakłady pracy. Wszyscy potrzebują jeść! Naród potrzebuje pracy rolnika, gdyż potrzebuje chleba powszedniego, który jest „owocem ziemi i pracy rąk ludzkich”. Żywiciele narodu, patrzymy na was z wielką czcią i wdzięcznością. Wiemy dobrze, że większość z was to ludzie głębokiej wiary, przyjaciele Pana Boga i ludzi, to wspaniali synowie Kościoła i Narodu. Dla wielu z was Bóg znajduje się zawsze na pierwszym miejscu. Wyznajecie waszą wiarę w modlitwie, w uczęszczaniu do kościoła, w zachowywaniu Bożych przykazań, w trosce o wasze świątynie, w dzieleniu się tym, co macie z potrzebującymi, np. ofiarami powodzi, pożarów czy innych klęsk żywiołowych i przeróżnych nieszczęść. Niesiecie na ramionach liczne krzyże. Mają one różne imiona. Dręczą was z pewnością różne choroby i słabości ludzkie, klęski żywiołowe, ale także daje się wam we znaki, nie zawsze wam sprzyjająca polityka rolna: – zawyżone ceny nawozów, maszyn rolniczych, środków ochrony roślin i niesprawiedliwe, często zaniżone ceny skupu zboża, rzepaku, ziemniaków, buraków, czy też żywca, zwierząt hodowlanych, brak pewnych rynków zbytu. Jest to wszystko mniej korzystne niż w innych krajach unijnych. Wyczytałem ostatnio, że np. na początku tegorocznych żniw cena pszenicy za tonę wynosiła 800 zł, a po żniwach jest niższa o 200 złotych. Możemy zapytać, czy środki produkcji też potanieją o taki sam procent?

Nie można też, przy dzisiejszym rolniczym święcie, nie wspomnieć o polityce Unii Europejskiej wobec was. Ciągle nie ma zrównania dopłat z waszymi kolegami z innych krajów unijnych. Jest dziś o tym głośno w Polsce. Czy jesteście od nich gorsi? Spodziewamy się, że nasz rząd, w czasie polskiej prezydencji, zrobi wszystko, by tę sprawę korzystnie dla was załatwić.

Drodzy bracia, jesteście spadkobiercami bardzo chlubnego dziedzictwa narodowego, tradycji polskiej wsi, pielęgnowania zwyczajów rodzinnych, religijnych, patriotycznych. Tyle pochwał i słów uznania wypowiedzieli wobec was wielcy Polacy: wieszczowie, ludzie nauki, politycy i przede wszystkim wybitni hierarchowie, na czele z ks. kard. Stefanem Wyszyńskim, Prymasem Tysiąclecia i błogosławionym Janem Pawłem II.

Wincenty Witos, pierwszy przywódca wsi w odrodzonej Polsce, mąż stanu, w trudnym roku 1920, gdy był premierem, powiedział: „Któż siłę Państwa i niezawodną ostoję ma stanowić? Świadomi, nie zależni, zadowoleni chłopi polscy, gdyż tacy gotowi są oddać zdrowie i życie za każdą skibę ojczystej ziemi, a cóż dopiero w obronie całości Ojczyzny?”, zaś w roku 1928 mówił w Wierzchosławicach: „Chłop zachował w najgorszych chwilach ziemię, religię i narodowość. Te trzy wartości dały podstawę do stworzenia państwa. Bez nich nie moglibyśmy go mieć. Gdzie chłop stanął, tam się podstawa przyszłego odrodzenia ostała”.

Tyle mądrych i wzniosłych myśli o was wypowiedział wielki Prymas Tysiąclecia. Jeszcze 2 kwietnia 1981 roku, na niecałe dwa miesiące przed śmiercią, spotkał się z przedstawicielami „Solidarności Wiejskiej”. Mówił do nich o ważności uprawy ziemi, o pracy dla życia, dla chleba. Wspomniał Macieja Borynę z „Chłopów” Reymonta, jego śmierć z wyciągniętymi ramionami na ziemi i poszum wichrów: „Gospodarzu – nie odchodź – zostań z nami”. I dalej mówił: „Gdy człowiek zetknie się bliżej z ogromną siłą duchową, moralną i społeczną środowiska wiejskiego, widzi wyraźnie, jak słuszna jest walka o podstawowe prawa osoby ludzkiej, jak uzasadniony jest dodatkowy tytuł przestrzegania tych praw, wynikający z racji posiadania ziemi”.

Tym podstawowym prawem osoby ludzkiej jest prawo do życia, dzisiaj lekceważone i nie przestrzegane. O tym prawie tak wiele mówił nasz wielki Papież, błogosławiony Jan Paweł II. Nie przepuścił żadnej okazji, by przypomnieć jak ważna jest ochrona życia ludzkiego, zwłaszcza tego bezbronnego i niewinnego. Drodzy bracia rolnicy, wy nie tylko jesteście żywicielami narodu, ale jesteście także jego obrońcami. Dziś na Jasnej Górze, w Domu Matki, prosimy was – brońcie życia w waszych rodzinach, w waszych środowiskach. Nie dajcie się zwieść propagandzie liberalistycznej, nagłaśniającej tezę, że obrona poczętego życia jest sprzeczna ze standardami europejskimi. Zabijanie dzieci nienarodzonych to prawdziwy holokaust naszych czasów. Oblicza się, że w XX wieku aż do dzisiaj zostało zniszczonych ok. jednego miliarda ludzi. Dlatego Jan Paweł II tak często powtarzał, że trzeba zejść z drogi cywilizacji śmierci, a wejść na drogę budowania cywilizacji życia, że trzeba błagać o Boże miłosierdzie dla nas i całego świata. Chwalimy naszych parlamentarzystów, którzy w ostatnią środę (31 sierpnia 2011 r.) odrzucili projekt lewicy, rozszerzający prawo do aborcji. Wstydzimy się natomiast tych parlamentarzystów, którzy przegłosowali odrzucenie projektu obywatelskiego, pod którym złożono 600 tysięcy podpisów, projektu opowiadającego się za całkowitą ochroną życia człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Pocieszające jest to, że brakło niewiele głosów, by projekt zyskał aprobatę większości, ale niestety, tak się nie stało. Co sobie myśli w niebie nasz Papież, który na polskiej ziemi – w Kaliszu, w dniu 4 czerwca 1997 roku – w mocy Ducha Świętego – wypowiedział słowa: „Miarą cywilizacji – miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury – jest jej stosunek do życia, Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne, naukowe…… Naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości” I za Matką Teresą Papież powtórzył słowa: „Życie jest najpiękniejszym darem Boga…Największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja…Jedynym, który ma prawo odebrać życie, jest Ten, kto je stworzył. Nikt inny nie ma tego prawa: ani matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna agencja, żadna konferencja, żaden rząd, żaden parlament”.

Drodzy rolnicy, wy to dobrze rozumiecie, bo jesteście ludźmi żyjącymi na co dzień z przyrodą, w której jest pełno życia. Wiecie dobrze, że żaden zwierz nie wydrapuje sobie płodu ze swego łona, a jeżeli czyni to człowiek, bo mu na to pozwala nieludzkie, hańbiące prawo, jest to znak dekadencji człowieczeństwa, dekadencji cywilizacji. Tym, którzy nie uznają prawa Bożego i tego nie rozumieją, trzeba by powiedzieć „rozważ to na chłopski rozum”. Okazuje się, że dzisiaj przyszło nam bronić już nie tylko wiary ale także i rozumu. Wbrew temu, co mówią liberałowie, nie wolno nawet ułomnego dziecka w łonie matki karać śmiercią. Trzeba go leczyć a nie zabijać. Nie wolno zabijać dziecka poczętego w wyniku gwałtu czy jakiegoś przestępstwa. Trzeba ścigać przestępcę a nie karać śmiercią niewinne dziecko.

Z jasnogórskiej ambony, w obecności pana Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, w dniach trwającej kampanii wyborczej, mówimy kandydatom do parlamentu, jak nie chcecie bronić życia w całej rozciągłości, od poczęcia aż do naturalnej śmierci, jak nie chcecie i nie macie zamiaru uchwalać dobrego, słusznego prawa, jak nie macie zamiaru dbać o prawdziwe dobro Ojczyzny – to nie ubiegajcie się o władzę, o fotele poselskie i senackie, o fotele ministerialne. Polska bowiem potrzebuje ludzi sumienia, broniących prawa Bożego, praw człowieka i Narodu, prawa do życia człowieka, tego bezbronnego, niewinnego, żyjącego pod sercem matki.

Wątek trzeci – chleb (owoc ziemi oraz pracy rąk ludzkich)

Drodzy bracia i siostry, pozostaje nam jeszcze trzecia – już krótka – część naszego homilijnego tryptyku – wątek chleba, bowiem w warsztacie ziemi rolnicy pracują dla chleba. Chleb jest najważniejszym celem i owocem pracy rolnika. Chleb jest podstawowym pokarmem podtrzymującym życie biologiczne ludzi. Dlatego też ma tak ogromne znaczenie ekonomiczne, ale posiada także głęboki sens symboliczny. W naszej euroatlantyckiej kulturze chlebem karmimy się od najmłodszych lat aż po kres doczesnego życia i nigdy nam się nie przejada, nigdy nie mamy go dosyć. Codziennie go spożywamy i zawsze nam smakuje. Troska o chleb jest troską o życie. Ojcowie nasi mawiali: „Jak jest chleb i woda, to nie ma głoda”. Chleb jest symbolem dostatku i pomyślności. Wszystkie nasze życiowe zmagania i troski koncentrują się właśnie na tym, żeby „chleb leżał na stole”, żeby go nikomu nie brakowało. Chleb posiada bogatą tradycję w polskiej historii i kulturze. W naszej narodowej historii złączyła się polska gościnność i obrzędowość z chrześcijańską wizją chleba, jako szczególnej świętości. Ugruntowały się w niej piękne tradycje związane z chlebem, które do dziś są ważną częścią naszego dziedzictwa kulturowego.

Przypomnijmy, że pierwsi chrześcijanie spotykali się potajemnie na tzw. „łamanie chleba”, które odbywało się na pamiątkę pierwszej wielkoczwartkowej Eucharystii. W Polsce to starochrześcijańskie liturgiczne „łamanie chleba” przekroczyło progi świątyń i weszło do każdego domu w postaci dzielenia się opłatkiem w Wigilię Bożego Narodzenia. Dzielenie to, złączone ze słowem życzeń, przeżywamy w duchu słów: „ja cię kocham, ja chcę żyć dla ciebie, idźmy dalej przez życie razem – w miłości”. Jesteśmy jedynym narodem, który pielęgnuje ten piękny obyczaj. Zadomowił się on u nas w klimacie polskiej, słowiańskiej gościnności, na którą zwrócił uwagę Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, opisując dwór w Soplicowie: „Dom mieszkalny niewielki, lecz zewsząd chędogi, i stodołę miał wielką, i przy niej trzy stogi… Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza”.

Z historii wiemy, że rzeczywiście, drzwi każdego polskiego domu bywały kiedyś otwarte, nawet w czasie nieobecności gospodarzy, aby strudzony wędrowiec mógł w każdej chwili wejść i posilić się kawałkiem chleba, który leżał na widocznym, honorowym miejscu. Chlebem częstowano wędrowców, dawano dzieciom do chrztu, nowożeńcom i żołnierzom idącym na wojnę. Do dzisiaj jeszcze witamy chlebem nowożeńców i ważnych gości. Chleb był zawsze w Polsce wielką świętością. Wyrzucanie go do śmieci uważane było za ciężki grzech. Przed krojeniem nowego bochenka chleba zawsze robiono na nim znak krzyża. Chleba nie wolno było jeść w czapce na głowie ani nim się bawić. Jeżeli w czasie posiłku okruszyna chleba przypadkiem upadła na ziemię, należało ją szybko podnieść, ucałować i zjeść. Stąd poeta pisał: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez ucałowanie, tęskno mi Panie”. Rzeczywiście, dla polskich tułaczy, rozsianych po całym świecie, chleb był przypomnieniem ojczyzny i budził tęsknotę do kraju.

Wielu z nas, starszych, z rozrzewnieniem wspomina smak i zapach chleba z rodzinnego domu, z rodzinnego pieca – bo taki był zawsze najlepszy. Każda rodzina dawniej wypiekała bochenki chleba w domowym piecu na własne potrzeby. Pamiętamy także wypiekane przed chlebem smaczne podpłomyki. Ten domowy chleb przynoszono na pole z masłem i serem, by posilić spracowanych żniwiarzy, albo brało się go z sobą, gdy się pasło krowy.

Dzisiaj chleba prawie już nie pieczemy w domach, ale go kupujemy. Pamiętajmy jednak, że ten chleb jest nadal owocem ziemi i pracy rąk ludzkich. Na ten chleb pracujemy wszyscy. Pracują nie tylko rolnicy, młynarze, piekarze, ale wszyscy przecież jakoś pracujemy, zarabiamy na chleb, by mógł być na naszym stole.

I na koniec refleksji, tyczącej chleba, zauważmy, że chleb wybrał Chrystus Pan do ustanowienia i celebracji Eucharystii. Od Wielkiego Czwartku Jezus jest dla nas Chlebem, który zstąpił z nieba. Jest pokarmem zapewniającym życie wieczne. Stało się to dzięki Jego ofierze. Chleb powstający ze zmiażdżenia ziaren, zawierający w sobie ich życie i dający życie człowiekowi jest symbolem zmiażdżonego na krzyżu życia Chrystusa, który także daje nam nowe życie, życie Boże.

Drodzy bracia i siostry, za chwilę do tego ołtarza będzie przyniesiony i złożony przed Bożym majestatem chleb, białe hostie, owoc ziemi i pracy rąk ludzkich. Mocą Ducha Świętego ten zwykły chleb będzie przemieniony w tej Mszy św. w Chleb eucharystyczny. Razem z tym chlebem, owocem ziemi, otrzymanym od Boga i owocem pracy naszych rąk, przemienionym w Ciało Pańskie, ofiarujmy Bogu nas samych. A pod koniec naszej celebracji eucharystycznej, ten przemieniony, z przyniesionego chleba, już Boży Chleb, przyjmiemy do naszych serc, abyśmy mieli w sobie Boże życie, abyśmy mocą tego Chleba potrafili zło zwyciężać dobrem i poświęcać nasze życie w darze dla naszych sióstr i braci, abyśmy wytrzymali pod krzyżami naszego życia, abyśmy umacniali w religijności i w zdrowym patriotyzmie nasze polskie rodziny, które są ostoją Kościoła, Narodu i państwa.

Zakończenie

Panie Prezydencie, panie Ministrze, drodzy rolnicy, mieszkańcy wsi i wszyscy przyjaciele naszych rolników, wychwalajmy dziś Pana Boga, tutaj, w Polskiej Kanie, gdzie ma swój tron nasza Matka i Królowa, którą tak bardzo kochamy i do której tak chętnie przychodzimy. Wychwalajmy i dziękujmy Wszechmogącemu Bogu za wspieranie pracy rąk naszych, zwłaszcza rąk naszych rolników, którzy trudzili się na naszych polach, by ziemia wydała plony. Wiemy, jak wiele zależy od Pana Boga, który daje zdrowie fizyczne i duchowe, który użycza pogody, który sprawia wzrost i owocowanie naszych pól, działek, ogrodów i sadów. Dziękujmy dziś w imieniu całego Kościoła i Narodu Niebieskiemu Rolnikowi, Gospodarzowi nieba i ziemi, za wspieranie pracy rąk naszych, za Jego dary, za szczęśliwie zebrane zboża, jarzyny i owoce. Dziękujmy za zdrowie nas samych i naszych rodzin, a także za zdrowie zwierząt, powierzonych przez Boga naszej trosce, a tak wiernie i bezinteresownie nam służącym. Dziękujemy za to, że odchodzący rok gospodarczy przeżyliśmy nie cierpiąc głodu i zimna. Dziękujmy za to, że nie dotknęły nas klęski żywiołowe w tak wielkich rozmiarach, jak w innych regionach świata. Dziękujmy za zbiory zbóż, z których będzie nowy chleb.

Za przyczyną Matki Bożej Jasnogórskiej prośmy także Pana Boga, aby ten chleb był sprawiedliwie dzielony dla potrzebujących, by go nikomu na naszym stole i na świecie nie brakowało. Prośmy o Bożą opiekę nad Polską Ziemią, o zgodę w naszym Ojczystym Domu. Niech dołączy dziś do grona jasnogórskich pielgrzymów głos polskich rolników, głos narodowej modlitwy: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.”

Amen.

 

Ks. bp Ignacy Dec  Biskup Świdnicki – homilia wygłoszona podczas Ogólnopolskich Dożynek na Jasnej Górze – 4. 09.2011 r.

Zobacz także
Przyszłam upomnieć ludzkość
Przygotować Jego przyjście
Komentarze (1)
  • […] We wrześniu 2009 r. Ksiądz Biskup Ignacy Dec powiedział: >> Wstydzimy się natomiast tych parlamentarzystów, którzy przegłosowali odrzucenie projektu obywatelskiego, pod którym złożono 600 tysięcy podpisów, projektu opowiadającego się za całkowitą ochroną życia człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci. << Te słowa dotyczyły wprawdzie innej inicjatywy, też niestety odrzuconej przez sejmową większość, ale są nadal, a może nawet bardziej, aktualne. Wstydzę się za posłów, którzy głosują za zabijaniem najsłabszych z nas. […]

Zostaw komentarz

Treść*

Twoje Imię*
Strona www

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Skip to content
This Website is committed to ensuring digital accessibility for people with disabilitiesWe are continually improving the user experience for everyone, and applying the relevant accessibility standards.
Conformance status