Ale czym jest to światło? Czy jest to tylko sugestywna metafora, czy też obrazowi temu odpowiada jakaś rzeczywistość? Apostoł Jan pisze w swym Pierwszym Liście: «Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności» (1 J 1, 5); a nieco dalej dodaje: «Bóg jest miłością». Te dwa stwierdzenia, zestawione razem, pozwalają nam lepiej zrozumieć, że światło, które zajaśniało w Boże Narodzenie, a dzisiaj ukazuje się narodom, to miłość Boża objawiona w Osobie wcielonego Słowa.
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9,1). „Stanął przy nich [pasterzach] anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła” (Łk 2,9). W ten sposób liturgia tej świętej nocy Bożego Narodzenia przedstawia nam narodziny Zbawiciela: jako światło przenikające i rozpraszające najgęstsze ciemności. Obecność Pana pośród swego ludu przekreśla ciężar porażki i smutek niewoli, zaprowadzając radość i wesele.
Gdy śliczna Panna Syna kołysała, Z wielkim weselem tak Jemu śpiewała. Wszystko stworzenie, śpiewaj Panu swemu. Pomóż w radości wielkiej sercu memu…
W drugi dzień Bożego Narodzenia radujemy się nadal. Przyjmujemy i odwiedzamy naszych bliskich i przyjaciół. Cieszymy się widokiem świątecznych szopek w naszych kościołach. Jesteśmy pod przemożnym wpływem cudu nocy betlejemskiej.