Argentyna płacze ze szczęścia. Tak, jak 16 października 1978 roku ze szczęścia płakali Polacy. Wtedy papieżem został niespodziewanie wybrany kardynał Karol Wojtyła z Krakowa – po raz pierwszy od kilkuset lat następcą Św. Piotra został człowiek spoza Italii, >> z dalekiego kraju << – jak sam o sobie powiedział przedstawiając się tuż po wyborze. Polak – Jan Paweł II. Dzisiaj, nie mniej niespodziewanie, papieżem został kardynał Jorge Mario Bergoglio z Buenos Aires i powiedział o sobie, że >> Kardynałowie znaleźli papieża na końcu świata. << Syn włoskiego emigranta, ale z urodzenia Argentyńczyk – pierwszy spoza Europy i pierwszy jezuita na Stolicy Piotrowej. To Franciszek.
W 1978 roku w partyjnych i rządowych gabinetach Warszawy, także w Moskwie, rozdzwoniły się telefony i histerycznie ustalano oficjalną reakcję na historyczny wynik watykańskiego konklawe. Nikt nie miał wtedy wątpliwości, że powołanie polskiego księdza na papieża było szokiem dla ówczesnego reżimu. Polacy płakali z radości, a władza zagryzała zęby i zaciskała pięści w bezradnej złości. W 2013 roku historia w jakimś stopniu powtarza się. Znana ze swojej lewicowości prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner nie kryła się nigdy ze swoją niechęcią wobec Prymasa Argentyny. Na wieść o tym, że kardynał Bergoglio został papieżem okazała na tyle dobitnie swoje zaskoczenie i niezadowolenie, iż jej współpracownicy z Pałacu na Casa Rosada mówią wprost mediom >> Nie mogliśmy mieć większego pecha.<< Argentyńczycy są szczęśliwi i zgodnie ze swoimi zwyczajami pobiegli do kościołów, a wedle temperamentu tańczyli pod katedrą, w której jeszcze kilkanaście dni temu Mszę św. odprawiał ich biskup, a dzisiaj biskup Rzymu. W 2005 r., gdy konklawe uczyniło papieżem wywodzącego się z Monachium kardynała Josepha Ratzingera, berlińskie salony władzy nie tryskały radością i jego rodacy przyjmowali sceptycznie ten wybór. Benedykt XVI poczuł się przyjęty jak Ojciec Święty, gdy przybył do …Polski.
Gdy kilka godzin temu, Papież Franciszek powiedział: >> Bracia i siostry – dobry wieczór dla Was << – uświadomiłem sobie jak blisko musi mu być do ludzi, jak bardzo chce się zbliżyć do każdego człowieka. Może też chciał w tym zdaniu zawrzeć, że ten wieczór nie jest łatwy dla Niego? Swoje pierwsze publiczne wystąpienie zakończył równie ciepłym zdaniem: >> Dobrej nocy i dobrego odpoczynku. << Tak jakby skończył się dzień w rodzinnym domu, dzień szczególnie bogaty we wrażenia, a więc i dobra noc jest po prostu wszystkim potrzebna. Odległość, jaka fizycznie dzieliła Papieża Franciszka od dziesiątków tysięcy ludzi zgromadzonych na Placu Świętego Piotra i milionów zgromadzonych przez telewizorami na całym świecie (tylko w Polsce kanały TVP transmitujące błogosławieństwo Urbi et Orbi nowego papieża obejrzało 12 mln osób!), dzięki tym słowom stopniała na poziomie uczuć. >> Ojciec Franciszek << – mówią już niektórzy o Papieżu z Argentyny. Tym co mnie poruszyło najgłębiej była pokorna prośba Ojca Świętego Franciszka o błogosławieństwo ludu na czas jego nowej misji. Gdy pochylił się przed tłumem, zapadła tak głęboka cisza, jakby wszyscy znaleźli się przy jednym stole i czuli się bardzo bliscy sobie. Pierwsze skojarzenie, jakie miałem w tej chwili, to scena z Ewangelii wg Św. Marka: >> Tamtego dnia późnym popołudniem, powiedział do nich: „Przeprawmy się na drugi brzeg”. Zostawili tłum i zabrali Go, tak jak był w łodzi. Były z Nim także inne łodzie. Zerwała się wtedy gwałtowna wichura i fale wlewały się do łodzi, tak że łódź już się napełniała. On tymczasem spał na rufie, oparty na wezgłowiu. Budzą Go więc i wołają do Niego: „Nauczycielu, obojętne Ci to, że giniemy?” Wtedy On wstał, skarcił wicher, a jezioru rozkazał: „Zamilknij, bądź cicho”. Uspokoił się wicher. Zrobiło się bardzo cicho. Do nich natomiast powiedział: „Dlaczego tak bojaźliwi jesteście? Nadal brakuje wam wiary?” Bo przerazili się bardzo i mówili jeden do drugiego: „Kimże On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne!?” <<
Krzysztof Kotowicz
Fot: AFP/rp.pl