NAMYSŁY

Odmienne stany wiary

I jak tu nie odnieść się do zmartwychwstania? Nie do idei, do świąt, ale do samego faktu i jego konsekwencji w życiu świata. Z nami piękne święta, które ukazują bogactwo chrześcijańskiej liturgii i tradycji. Jednak gruntowna analiza chrystofanii, czyli spotkań z Chrystusem zmartwychwstałym odsłania przed nami tajemnice wiary, która w aspekcie indywidualnym (i jak się później okaże i w aspekcie społecznym) jest swoistym procesem.

Już same Ewangelie przeczytane w kolejne dni (sobotę wieczorem, w niedzielę i poniedziałek) pokazują jakimi drogami dochodzimy do wiary w Twoje – Chryste  – Zmartwychwstanie. Jest ich trzy: dochodzimy do wiary dzięki świadkom, dzięki znakom i dzięki osobistemu spotkaniu z Chrystusem.

Niewiasty z wigilijnej perykopy spotykają Aniołów, którzy im oznajmiają. Apostołowie spotykają niewiasty, które, jak świadkowie przekazują im orędzie Aniołów. Zauważmy, że w obu przypadkach, w obu tych grupach znaczącą rolę odgrywają znaki, jakimi są pusty grób oraz chusty leżące w środku i w obu przypadkach dopiero osobisty kontakt z owymi znakami wzbudza wiarę w zmartwychwstałego. Przecież Jan, ów drugi uczeń, gdy wszedł do grobu „ujrzał i uwierzył”. Również osobisty kontakt człowieka z Jezusem budzi wiarę. Wierzy Maria Magdalena, wierzą niewiasty, wierzy Piotr, uczniowie idący do Emaus i jedenastu zamkniętych w Wieczerniku.

Sam moment „uwierzenia” ma niezwykle indywidualny charakter. Nie każdy z nich uwierzył w tym samym momencie. Niewiasty uwierzyły od razu, Piotr i Jan musieli się przekonać na własne oczy, idący do Emaus też nie uwierzyli kobietom i spekulowali co do znaków zostawionych przez Boga w Jego Słowie. Wiara, jej stan i stopień zaangażowania był radykalnie inny w każdym z tych przypadków.

Czy ta sytuacja czegoś nam nie przypomina? A nasze niedzielne czy świąteczne spotkanie przy stole, najpierw tym Eucharystycznym, a potem rodzinnym? Tak jak jesteśmy różni, tak różnimy się stopniem wiary. Jeden wierzy od razu, inny spekuluje, trzeci potrzebuje jasnych i mocnych dowodów, jeszcze inny nie ma swojego zdania. Tak jak wielu nas jest, różnimy się sposobem wyrażania wiary. Ale, ale… Przecież coś jednak tych ludzi łączy. Zauważmy, oni się dzielą swoją wiarą i swoimi wątpliwościami. Schodzą się w jedno miejsce, aby we wspólnocie okazało się jak daleko i jak blisko zarazem nich znajduje się Zmartwychwstały Pan. I właśnie wtedy, gdy są razem On staje pośród nich, ze swoim pokojem i łaską.  Każdego z nich umacnia.

Może właśnie ów brak akceptacji stanu wiary drugiego człowieka jest powodem, że nie spotykam Jezusa i mam wrażenie, iż On chyba o mnie zapomniał. Kiedy widzę, że ktoś niedomaga, niedowierza to muszę mieć na tyle siły, żeby wysłuchać i przyjąć, bo to jest jego etap wzrastania. Kiedy widzę kogoś kto wierzy mocniej nie mogę się wyśmiewać, bo wówczas nie przyjdzie do mnie Pan.

Naucz nas dobry Jezu doświadczać Ciebie we wspólnocie i dzielić się wiarą jak chlebem.

ks. Witold Baczyński 

Zobacz także
Byśmy szybko to skończyli i do domów powrócili
Niezachodząca nigdy gwiazda poranna

Zostaw komentarz

Treść*

Twoje Imię*
Strona www

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Skip to content
This Website is committed to ensuring digital accessibility for people with disabilitiesWe are continually improving the user experience for everyone, and applying the relevant accessibility standards.
Conformance status