WYDARZENIA

Kobieta – mistrzyni wspólnoty

To świadectwo należy rozumieć oczywiście jako stanowisko cząstkowe, aspektowe, jako dopełnienie tego, co z założenia mówią tu inni prelegenci.

I. Wina mężczyzn i Kościoła

Kiedy myślimy o sytuacji kobiety dzisiaj i w przeszłości, kiedy przywodzimy na pamięć lub domyślamy się, co uczyniono miliardom kobiet, które żyły lub żyją na tej Ziemi, uświadamiamy sobie, jak często niesprawiedliwie i niegodziwie były i są one traktowane, jak wiele krzywdy im uczyniono i nadal się czyni. Kobiety były i są o wiele za mało szanowane i kochane, otrzymują o wiele za mało miłości i dobra, niż się im należy, niż one dają z siebie. Tutaj panuje jakiś wielki deficyt, wielka nierównowaga, niesprawiedliwość Wystarczy choćby popatrzeć, jak z reguły one kochają i poświęcają się dla dzieci i rodzin, jak bardzo są im wierne, a zarazem jak często są przez mężczyzn traktowane z zimnym egoizmem, jak często są zdradzane, po największym nawet poświęceniu siebie – porzucane. Na mężczyznach ciąży wobec kobiet olbrzymia, dziejowa, społeczna wina, która przynajmniej nie powinna być powiększana. Wina ta jest rezultatem zatwardziałości nienawróconych serc. Ponieważ przewaga siły fizycznej i pozycji społecznej mężczyzn przez tysiąclecia pozwalała im wykorzystywać i krzywdzić kobiety, w swojej większości czynili to i czynią bezkarnie, bo bez głębokiego nawrócenia człowiek nie potrafi być inny. Jest to w sumie prosty i oczywisty mechanizm egoizmu grupowego, a różne jego ideologiczne uzasadnienia – także teologiczne – są intelektualnie nie do utrzymania. Ten mechanizm niestety do pewnego stopnia funkcjonował i funkcjonuje także w Kościele katolickim. Także dzisiaj można spotkać jego duchownych (niekoniecznie nisko postawionych w hierarchii), którzy są zdolni do użycia tak negatywnych, ubliżających określeń jak: „głupie baby” albo „oślice Baalama”, zaciągając podobną winę, jak gdyby powiedzieli Raka albo „Bezbożniku” (Mt 5, 22).

II. Kościół dla kobiet

Na szczęście kobiety jako połowa Kościoła doświadczają i tworzą w nim ocean dobra. Chociaż wszędzie jest jeszcze wiele do zrobienia, to jednak nigdzie pozycja kobiety nie jest lepsza niż w krajach kultury chrześcijańskiej. To efekt stopniowego działania Łaski, stopniowego przebijania się do indywidualnej i zbiorowej świadomości, chrześcijańskiej i antropologicznej zasady fundamentalnego, najwyższego szacunku dla każdego człowieka. Dzięki temu społeczności chrześcijańskie pod wieloma względami osiągają więcej, niż inne. Bo stan zniewolenia, krzywdy jest fatalny przede wszystkim dla samego niewolnika, ale także dla jego społeczności. Niesprawiedliwość oznacza zmarnowanie, zaprzepaszczenie jego talentów i możliwości nie tylko dla samego niewolnika, ale i dla innych. Natomiast im bardziej człowiek jest szanowany, im bardziej jest wolny, tym lepiej się rozwija, tym więcej tworzy, tym więcej daje z siebie innym. Ponieważ to jednak w społecznościach chrześcijańskich kobiety są jeszcze najbardziej szanowane i wolne, są to też społeczności najmocniejsze i najbardziej twórcze. Oczywiście, o ile ich chrześcijaństwo jest autentyczne, a nie pozorne. Do zdrowej emancypacji kobiet najbardziej przyczyniło się właśnie chrześcijaństwo, a więc też Kościół katolicki, który stanowi jego połowę.

A pośród wielu dróg wspaniałego rozwoju kobiet całkiem wyjątkową możliwością w Kościele są dla nich zakony. Wspólnoty, które stwarzają kobiecie szczególnie dogodne warunki do bezwarunkowego wejścia w najgłębszą Wspólnotę-z-Bogiem. O ile się im to udaje, mocą tej Wspólnoty, z samej jej głębi promieniują w świecie, przemieniają go, podejmują się nieraz najtrudniejszych zadań, których nikt inny nie potrafi i nie chce się podjąć. Osiągają szczyty poświęcenia, szczyty Ewangelii i dlatego też szczyty człowieczeństwa. To dzięki katolickim zakonom był możliwy rozwój takich osobowości, jak siostra Faustyna i Matka Teresa z Kalkuty – zapewne najpiękniejszy człowiek naszych czasów. A w świecie jest około 450 tysięcy podobnych do nich sióstr zakonnych. Oczywiście to tylko cząstka pośród ponad 3 miliardów kobiet wykonujących gigantyczną pracę dla rodziny i społeczeństwa, ludzi najbardziej kochających.

W Kościele innym wielki darem Chrystusa dla kobiet jest wychowywanie mężczyzn. Istotny problem współczesnej, szczęśliwie wyemancypowanej kobiety, która może prawie wszystko, prawie wszędzie pracować i prawie wszystko zawodowo osiągnąć, jest wielki deficyt godnych kandydatów na mężów. Pod wpływem dominujących lewackich ideologii mężczyźni degenerują się o wiele szybciej. Jako przykład podam sytuację w Niemczech, bo znam ten kraj poprzez 8-letnie studia i pracę duszpasterską. Otóż ponad 50% Niemców w wieku 30-40 lat deklaruje, że nigdy na stałe nie zwiążą się z żadną kobietą, wolą ciągle nowe partnerki na parę miesięcy albo parę nocy. Natomiast spośród nawet żonatych już Niemców ponad 50% zdradza swoje żony. W tym kraju jako prostytutki jest zniewolonych około 400 tysięcy kobiet, które codziennie są poniżane i wykorzystywane przez około milion mężczyzn. Należy też do nich wiele prominentnych polityków, artystów, ludzi mediów i dziennikarzy, którzy potem często jako wyższe instancje moralne druzgocąco oskarżają Kościół. Mając takich partnerów Niemki rodzą bardzo mało dzieci, dzisiaj 100 emerytów niemieckich ma przeciętnie tylko 44 wnuki. W dwóch pokoleniach redukują się o więcej, niż połowę, ich miejsce zajmują Turcy i Arabowie, kościoły są zamykane, a obok buduje się wielkie meczety. To także efekt lewackiej rewolucji seksualnej. Jeżeli prawie wszyscy chłopcy zostają nafaszerowani pornografią i intensywne życie seksualne zaczynają w wieku 13, najdalej 15 lat, jeżeli do końca studiów zdążą współżyć z co najmniej kilkudziesięcioma partnerkami, tracą wszelką zdolność do wierności. Swoim partnerkom surowo też zabraniają rodzić dzieci – pod groźbą natychmiastowego odejścia.

Jedyną dużą instytucją społeczną, która poważnie przeciwstawia się tym samobójczym tendencjom, jest Kościół katolicki. Wobec całej potęgi mediów i polityki, wobec ich olbrzymich pieniędzy – jak Dawid przeciw Goliatowi. Właśnie dlatego Kościół jest tak wielki i tak piękny, tak prawdziwy, tak nadprzyrodzony. Jeżeli gdzieś, to na wierność kobiety mogą dzisiaj liczyć przede wszystkim u mężczyzn wierzących. Niejednokrotnie wierzący są jedynymi, którzy poważnie mogą przysiąc kobiecie wierność na zawsze, na każdy czas. Wierność tak konieczną dla małżeństwa, dla rodziny, dla dzieci. Przykład takiej niemieckiej rodziny widzimy na zdjęciu. To Barbara i Daniel Schreglmannowie wraz z dziećmi podczas niedzielnej jutrzni. Położna i inżynier, moi młodzi przyjaciele jeszcze z czasów studiów w Monachium. W tej rodzinie odbija się coś z piękna Boskiej Wspólnoty, na wzór której jesteśmy stworzeni. Ale też wiem od nich, jak wiele walki ze „światem” wymaga stworzenie i obronienie takiej rodziny, takiej wierności. Jest to możliwe, bo oboje są głęboko wierzący, od lat zaangażowani w neokatechumenalnych wspólnotach Kościoła.

III. Osobowy geniusz kobiety

Oni dobitnie pokazują, jak piękny może być człowiek, kiedy jest wierny Bogu, wierny sobie, swojej naturze i dlatego wierny innym. Pokazują, jak wspaniała jest myśl Boga o kobiecie i mężczyźnie, jak cudownie zaprojektował ich naturę i wzajemne uzupełnianie, wspólnotową harmonię ich związku. Jak przepiękne może być małżeństwo dojrzałych, wierzących ludzi. Takie rodziny przypominają, że istotą naszego powołania, najważniejszym celem naszego istnienia jest osobowa wspólnota. Bo zostaliśmy stworzeni na obraz takiej wspólnoty – Trójcy – i w takiej wspólnocie mamy być na wieczność. Kobiety rozumieją to lepiej, bo na ogół są szczególnie wrażliwe na osoby, są specjalistkami od świata osób (podczas gdy mężczyźni bardziej od świata rzeczy). Dlatego lepiej rozumieją i cenią to, co najważniejsze, dlatego są bardziej rodzinne i bardziej religijne, bo rodzina i religia to wspólnoty najwyższe. Mężczyźni często rozumieją to gorzej, dlatego nieraz przesadnie dążą do tego, co drugorzędne, albo nawet trzeciorzędne – do władzy, do dominacji, prestiżu, seksu, posiadania. Nadmiernie wikłają się w te rzeczy i degenerują jako osoby. Kobietom dotąd zdarzało się to o wiele rzadziej. One lepiej rozumiały, że dziecko jest ważniejsze, niż samochód; miłość ważniejsza, niż przyjemność czy kariera.

Dlatego dobrze jest, jeśli kobiety odgrywają coraz większą rolę w społeczeństwie i Kościele. Dobrze jest, jeśli mogą oddziaływać jako nauczycielki tego, co najważniejsze, jako mistrzynie miłości i szacunku dla każdego człowieka. Mistrzynie wspólnoty. Żeby tylko mężczyźni pozwolili im się wychowywać!

IV. Wychowanie mężczyzn

Ponieważ ma to być świadectwo, podam przykład środków, które ja sam stosuję w tym dziele. Mogę powiedzieć, że przez prawie ćwierć wieku kapłaństwa przyczyniłem się do powstania przynajmniej około 80 dzieci. Oczywiście pośrednio, w tym sensie, że jakoś przyczyniłem się do zawarcia około 30 małżeństw, w których te dzieci się urodziły. To są rodziny jak ta Schregelmannów, głęboko wierzące, dlatego najwierniejsze, najpiękniejsze i najbardziej szczęśliwe. W Niemczech i Polsce byłem jednym z 1000 i więcej czynników, które były przydatne lub nawet konieczne do ich powstania. W tym sensie jestem z nimi związany. Przygotowanie do takich małżeństw polega głównie na wychowaniu chłopców, bo wierzące dziewczęta na ogół same dobrze wiedzą, o co tu chodzi. W tym celu trzeba głęboko dotknąć chłopięce serce, poruszenie musi być bardzo mocne, żeby mogło się ono przeciwstawić tej powodzi deprawacji, która może go zalać.

1. Po pierwsze trzeba zwracać uwagę, że każdy mężczyzna jest wielkim dłużnikiem pewnej kobiety, która przez 9 miesięcy nosi go pod sercem, rodzi w bólach, tyle razy zmienia pieluchy oraz wyciera nos i nie zawodzi przez całe życie. Matka prawie zawsze jest wierna, także w najtrudniejszych sytuacjach. Dzięki tej wierności istniejemy. Ten dług wobec matki jest tak ogromny, że nie jesteśmy w stanie go wyrównać, ale mężczyzna powinien spłacać go żonie – obok matki drugiej najważniejszej kobiecie swojego życia. To nawet kwestia czystej sprawiedliwości – miłość za miłość, wierność za wierność. Czy matka kiedyś zdradziła Ciebie? Jakże Ty mógłbyś zdradzić inną kobietę – swoją żonę? Dobrze, żeby mężczyzna traktował to jako złotą regułę małżeństwa: być dla żony zawsze tak dobry, delikatny i wierny, jak matka dla dziecka. Jej szczęście stawiać ponad swoje.

2. Mąż powinien starać się tym bardziej, że na mężczyznach wobec kobiet ciąży podobna zbiorowa wina, jak na np. na Niemcach wobec Polaków. Tak, jak akurat najlepsi Niemcy starają się te krzywdy choć w części wyrównać, a już przenigdy nie pogłębiać, tak mężczyźni powinni starać się wobec kobiet. Wiem, na czym to polega, wielokrotnie byłem świadkiem i pośrednikiem tego niemieckiego zadośćuczynienia, które często posiada wielką materialną i duchową wartość.

3. Mężczyzna powinien bronić kobietę – tak jak matka broniła jego. Trzeba tego obrońcę nieraz w nim budzić. Kobieta jest tak subtelna, bo jest nastawiona na delikatność dziecka, mężczyzna ma stwarzać dla tej delikatności i subtelności przestrzeń ochrony. Jest dojrzały do małżeństwa, naprawdę kocha narzeczoną, o ile w jej obronie jest gotów także zginąć. Mężczyzna musi również na forum społecznym walczyć o kobietę, o rodzinę, walczyć z cywilizacją śmierci jak czynił to Jan Paweł II. Walczyć z zakłamaniem współczesnej kultury, z jej dominującym mediami, jak Jezus walczył z kłamstwem i obłudą faryzeuszy. Mężczyzna ma bronić kobiety, jak Jezus je bronił – także, jak Zbawiciel bronił cudzołożnice. To jest też wielkie ekumeniczne zadanie – wspólne przeciwstawianie się chrześcijan temu, co anty-Chrystusowe, wspólne tworzenie frontu obrony.

Te tak elementarne i dlatego też tak prawdziwe zasady okazują się skuteczne, pomagają w tworzeniu rodzin tak przepięknych, jak to Barbary i Daniela. Chodzi o to, żeby ten wielki potencjał miłości i szczęścia, które Bóg złożył w sercu każdej kobiety i każdego mężczyzny, został zrealizowany. Pomimo, że tak wielu nigdy do tego nie dochodzi, ci, którym się udaje, dowodzą, że jest to jednak możliwe. Tylko razem z Nim – w wierności i w wierze.

Dziękuję.

Ks. dr Dariusz Oko

 

Świadectwo wygłoszone podczas sesji ekumenicznej „Kobieta w Kościele” organizowanej przez Międzywydziałowy Instytut Ekumenii i Dialogu PAT oraz Krakowski Oddział Polskiej Rady Ekumenicznej – Kraków, 18 listopada 2008 

Zobacz także
Zdążyła przekonać jedną z matek, aby nie mordowała dziecka!
Niezłomny

Zostaw komentarz

Treść*

Twoje Imię*
Strona www

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Skip to content
This Website is committed to ensuring digital accessibility for people with disabilitiesWe are continually improving the user experience for everyone, and applying the relevant accessibility standards.
Conformance status