Jeśli nie bronisz tego, w co wierzysz – kim jesteś? No właśnie – kim się jest wypierając się tego, w co się wierzy. Drwiące spojrzenie, poniżający komentarz, społeczna degradacja, towarzyskie sekowanie, fizyczna agresja – to wszystko dostatecznie uzasadnia, aby pod powłokę prywatności schować to, w co się wierzy. Tak głęboko, aż się o tym zapomina i zaczyna się żyć bez wiary.
Nie zapomnę nigdy tego, co poczułem (…) na wiadomość o tragicznie przerwanej podróży 96 obywateli Rzeczypospolitej, którzy zmierzali do miejsca kaźni polskich elit. Łzy rozżalenia mieszały się z potokiem pytań o sens dramatu. Znałem osobiście kilkoro z tych, którzy polegli pod Smoleńskiem. Nie znałem wielu innych, ale ich sylwetki stały się niespodziewanie bliższe, bo przecież niezależnie od tego, co nosili w sercu, co wypełniało ich umysły, zginęli na służbie dla Polski.
Mamy mit o uciśnionych mniejszościach seksualnych, a to mamy mit o przywilejach Kościoła Katolickiego, a to mit o wyższości urzędniczej samowoli nad zdrowym rozsądkiem, jest też mit o „pancernej brzozie” pod Smoleńskiem, „zielonej wyspie” pomiędzy Bałtykiem a Tatrami i mit o lemingach, czyli o tym, że można być jednocześnie pięknym, młodym, zdrowym i bogatym, a przy tym nie mieć żadnych problemów.
Sieć to rzecz symboliczna. W pewnych okolicznościach może być narzędziem spętania, uniemożliwia ucieczkę. W innych okolicznościach staje się przedmiotem służącym do zbierania tego, co ma szczególną wartość. Siecią nieodmiennie posługują się od setek, jeśli nie tysięcy lat, rybacy. Współcześnie mnóstwo ludzi korzysta z sieci, choć sposób jej używania jest tak różny, jak każdy internauta.